
Rok energetycznych przetasowań
21 lipca 2023
Sztuczna inteligencja w gospodarce morskiej
9 sierpnia 2023Ostatnie wydarzenia, które dokonują się na arenie międzynarodowej w dziedzinie gospodarki, kultury i polityki coraz częściej określa się mianem narodzin świata wielobiegunowego, który wymyka się spod bezwzględnej dominacji Stanów Zjednoczonych. Francuska filozof Chantal Delsol określa go jako „zmierzch uniwersalizmu” typowego dla zachodniej cywilizacji.
Chociaż proces kojarzony jest ze skracaniem globalnych łańcuchów dostaw będącym skutkami pandemii czy wojny rosyjsko-ukraińskiej, a wcześniej amerykańsko-chińskich wojen handlowych jego przyczyny tkwią w zjawiskach znacznie wcześniejszych i mających swe źródła w kryzysie naszej cywilizacji. Analitycy ekonomiczni od dwóch dziesięcioleci zastanawiają się nad odpowiedzią na pytanie: skąd się wzięła dzisiejsza dominacja Chin i innym wschodnich imperiów w światowej gospodarce, czyli państw, które jeszcze do niedawna należały do grona państw rozwijających się?
Znamienny jest w tym kontekście klimat ostatniej wizyty prezydenta Indii Narendra Modi w Waszyngtonie, w ramach którego Joe Biden musiał jedynie usankcjonować wejście Indii do pierwszej ligi nie tylko światowej gospodarki (nowe technologie, półprzewodniki), ale i polityki i dyplomacji pomimo wcześniejszych zarzutów dotyczących łamania praw człowieka, a później dwuznacznej postawy w kwestii wojny w Ukrainie (kupowanie rosyjskiej ropy).
Ostatnie wydarzenia międzynarodowe wiąże się właśnie ze skracaniem globalnych łańcuchów dostaw bądź deglobalizacją. Inwazja Rosji na Ukrainę nie tylko zablokowała połączenia Rosji, Białorusi (z powodu sankcji) i Ukrainy (z powodu toczących się działań zbrojnych) z Zachodem, lecz również przypieczętowała koniec dotychczasowego modelu globalizacji. Następuje odejście od poszukiwania wyłącznie niskich kosztów produkcji i magazynowania w trybie just-in-time. Odporność łańcucha dostaw i współpraca z zaufanymi partnerami gospodarczymi zmienia dotychczasowy model gospodarczy na tzw. friendshoring rozumiany jako przenoszenie produkcji do grupy państw o podobnych wartościach.
Niezależnie od tego, jak głęboki jest to proces, wiąże się go ze spadkiem powiązań gospodarczych Wschodu z Zachodem, a zwłaszcza między Stanami Zjednoczonymi a Chinami (great decoupling). Dominują interpretacje, że zjawisko to będzie korzystne dla europejskiej bądź amerykańskiej gospodarki, bowiem doprowadzi do relokacji wielu przedsiębiorstw z Azji na Zachód. Państwa takie jak Chiny i ich wielki projekt Nowego Jedwabnego Szlaku będą stratne gdyż skala powiązań Państwa Środka z Zachodem.
Z drugiej jednak strony do refleksji może skłaniać fakt, iż w dzisiejszej gospodarce międzynarodowej role się odwróciły i to Zachód boi się Wschodu, jego tańszych produktów opartych na coraz lepszych technologiach, wschodniej etyce pracy czy fenomenu „kapitalizmu o azjatyckich cechach”, w ramach którego szczególnie ponuro brzmią dla nas Europejczyków groźby populizmu i odwrotu od standardów demokratycznych, co określa się czasami synonimem „azjatyckiej zarazy”. W efekcie wydłuża się lista barier przed światowym handlem, a motorem protekcjonizmu stały się już nie państwa azjatyckie, lecz Stany Zjednoczone i Unia Europejska mnożące sankcje przeciwko firmom, które chciałyby kluczowe łańcuchy dostaw związać z Chinami. Sankcją objęte są zwłaszcza firmy produkujące procesory do budowy przewodników na azjatycki rynek. Do tego dochodzi niechęć do ratyfikacji umów międzynarodowych przez takie kraje jak np. USA, Chiny, Rosja. Któż zatem dzisiaj jest większym wrogiem handlu międzynarodowego, otwartej współpracy, globalizacji czy wręcz uniwersalizmu: państwa azjatyckie czy USA i ich międzynarodowe agendy?
Choć w pierwszym odruchu myślowym wydaje się zatem, że zabiegi wymierzone w kraje azjatyckie, a zwłaszcza uruchamianie figury „chińskiego straszaka” (szpiegostwo gospodarcze, przejęcia firm) są słuszną reakcją Zachodu na ekspansjonistyczne apetyty, w rzeczywistości można je interpretować jako manifestację bezradności i przyznanie się do porażki. Jak by nie patrzeć, dowodzą zmierzchu uniwersalistycznej polityki Stanów Zjednoczonych i działających pod ich egidą międzynarodowych organizacji, takich jak ONZ, WHO, a także UE, których działania okazują się nieskuteczne i mało decyzyjne w obliczu problemów. Wzrastają na znaczeniu siły oddolne i ich „małe światy” i to one będą głównymi aktorami globalizacji. Dokonujące się przemiany określa się synonimem „przebudzenia Azji”, nie tylko Azja na tym skorzysta. W dzisiejszej sytuacji geopolitycznej Azja (m.in. na skutek nieodpowiedzialnej postawy Rosji) może być w chwilowym odwrocie, co nie zmienia faktu, iż historycznie rzecz biorąc to sukcesy ekonomiczne azjatyckich firm i azjatyckiej kultury kontekstowej podważyły dotychczas dominujący zachodni konsensus. Geopolityczny reset i rekonfiguracja globalnych łańcuchów dostaw to szansa dla nowych graczy (także i Polski), pod warunkiem, że dobrze rozpoznają oni sytuację i podejmą świadome decyzje.
Artykuł opracowany we współpracy z magazynem Namiary na Morze i Handel
fot. Namiary na Morze i Handel
