Transportowy Green Deal
6 czerwca 2024Wiatr z lądu i morza
21 czerwca 2024Nawet 70% spadki obrotów, odnotowały lokalne firmy logistyczne z powodu blokady unijnej granicy z Ukrainą przez rolników. Przedsiębiorcy stoją przed trudnymi decyzjami o zwalnianiu pracowników albo nawet zamykaniu firm. Obawiają się też, że w przyszłości towary z terenu tego kraju mogą omijać Polskę.
Blokada i protesty rolników na przejściu granicznym z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem trwają 9 lutego br., inne przejścia blokowane są od ostatnich miesięcy ub.r. Główne postulaty protestujących to rezygnacja przez Unię Europejską z regulacji dotyczących green deal oraz zablokowanie importu produktów rolnych z Ukrainy. Z puntu widzenia lokalnych firm logistycznych brak możliwości sprawnego przejazdu przez granicę oznacza coraz większe straty, na sytuacji mają cierpieć także przedsiębiorcy z branży, którzy działają w innych rejonach Polski.
Według Andrzeja Mikutra dyrektora ds. agencji celnych w firmie logistycznej JAS-FBG, straty spowodowane niemal półroczną blokadą unijnej granicy z Ukrainą w firmie wynoszą już kilkaset tys. zł.
– Na proteście jednej grupy społecznej tracą nie tylko firmy bezpośrednio związane z transportem. Radykalnie mniejsze obroty mają wszystkie podmioty dokonujące obrotu towarowego z Ukrainą. Wreszcie na protestach cierpi niemal cała branża TSL, eksporterzy, importerzy. Dochodzi do zrywania kontraktów albo nakładane są ogromne kary za niedostarczone ładunki – podkreśla.
Jacek Korzeniewski, prezes Success Logistics Group i wiceprezes stowarzyszenia Rozwoju Eksportu i Logistyki Kresy, podkreśla, że sytuacja powoduje całkowicie absurdalne i kosztowne zmiany w transporcie przygranicznym.
– Dochodzi do takich przypadków, że gdy mamy do przewiezienia ładunek z polskiego portu do ukraińskiego miasta, to jedzie on do Ukrainy okrężną drogą, czyli przez Węgry i Rumunię. Tak było w przypadku ładunku, który miał trafić miejsca znajdującego się ok. 200 km od Polski i z powodu zablokowanej granicy musiał on pokonać dodatkowe 1,2 tys. km. Wiem, że inne firmy robią podobnie albo płacą spore kary za niewywiązywanie się z umów transportowych. Towary, które trafiają do nas z Ukrainy, również najczęściej jeżdżą okrężną drogą. Jeśli nic się w tej sprawie nie zmieni, już teraz można wysnuć smutny wniosek, że w przyszłości cały handel z Ukrainą ominie nas bokiem – zaznacza.
Leszek Kapka, właściciel Grupy OSCAR, dodaje, żejest to nagminna sytuacja, że ładunki omijają polskie przejścia graniczne i jadą przez Węgry lub Rumunię. Szczególnie, że obecnie w Rumunii trwa budowa autostrady, która połączy ten kraj z Ukrainą, co może mieć negatywny wpływ na całą polską logistykę. Rolnicy najwyraźniej nie maja tego świadomości.
W ocenie Polskiej Izby Spedycji i Logistyki blokady graniczne poderwały zaufanie do Polski, jako przewidywalnego partnera będącego w stanie zapewnić porządek na własnym podwórku. Skrzętnie wykorzystali to Rumunii, a odzyskanie zaufania i utraconych potoków ładunkowych nie będzie łatwe.
W kwietniu udało się zorganizować spotkanie rolników i przedsiębiorców z wojewodą lubelskim. Jego bezpośrednim efektem było zamknięcie protestu na przejściu w Dorohusku przez wojewodę. Pod koniec kwietnia dzięki rozmowom udało się też zwiększyć ruch pojazdów na przejściu w Hrebennem, ale rolnicy dalej zamierzają tam protestować.
Wielu przedsiębiorców działających na terenach przygranicznych rozumie część postulatów protestujących. Jeden z nich mówi np. o konieczności przywrócenia stawek celnych na ukraińskie produkty rolne. Chodzi przecież o nierówne traktowanie produkcji rolnej w UE i Ukrainie, gdzie nie obowiązują te same standardy dotyczące norm jakościowych. Zresztą rodzimi przewoźnicy byli w podobnej sytuacji, gdyż wymogi dla ukraińskich przewoźników drogowych były i wciąż są znacząco mniejsze niż dla polskich, chodzi tutaj konkretnie o zniesienie przez UE zezwoleń dla kierowców ukraińskich na wjazd na teren Wspólnoty w ramach przewozów dwustronnych i tranzytowych.
Zdaniem A. Mikutry, w sytuacji radykalnych spadków obrotów polskich firm przewozowych, a protesty rolników właśnie je powodują, naturalną reakcją będzie obniżanie kosztów, czyli m.in. zwalnianie pracowników. W sytuacji ekstremalnej być może zajdzie konieczność zamykania niektórych, mniejszych firm, bo na wsparcie ze strony rządu, który uratuje przedsiębiorstwa, przewoźnicy raczej nie liczą.
Pod koniec kwietnia br., udało się zakończyć protest rolników przed przejściem w Hrebbenem. Rolnicy próbowali przedłużyć blokadę, ale burmistrz gminy Lubycza Królewska (na jej terenie znajduje się przejście) nie wyraził na to zgody, podając jako powód straty ponoszone przed przedsiębiorców.
– Decyzja władz świadczy o zrozumieniu argumentów przedsiębiorców odpowiedzialnych za graniczną obsługę naszego handlu zagranicznego i tranzytu. Uwzględniono szerszy interes społeczny, zobowiązania obsługi granicy unijnej i naszą rację stanu – podkreśla Marek Tarczyński, przewodniczący Rady PISiL.
Artykuł opracowany we współpracy z magazynem Namiary na Morze i Handel
fot. Namiary na Morze i Handel