
Realne zagrożenia z wirtualnego świata
8 kwietnia 2025Wprowadzone przez USA wysokie cła na produkty z niemal wszystkich krajów świata zszokowały zarówno ekonomistów, jak i biznes, także ten związany z szeroko rozumianą gospodarką morską. Wśród komentarzy przedstawicieli polskiej branży dominują poglądy, że negatywne efekty tej decyzji, także te pośrednie, odczuje niemal każdy uczestnik rynku.
Zapowiedziane i ogłoszone przez prezydenta USA, Donalda Trumpa na początku kwietnia br. „cła odwetowe” objęły ponad 70 krajów. Tłumaczono, że nowe stawki dotyczą krajów, gdzie USA ma deficyt handlowy i że docelowo mają one ustanowić równe warunki w handlu zagranicznym.
W przypadku krajów Unii Europejskiej cła wyniosły 20%, w przypadku Chin – 84%. Stany Zjednoczone zwiększyły też cła (z 90 do 120%) na paczki niskiej wartości z Chin, co może być wyjątkowo silnym ciosem dla platform e-comerce takich, jak Temu i Shein. Co istotne, cła nie objęły Rosji, co tłumaczono faktem niskiej wymiany handlowej z tym krajem z powodu sankcji. Amerykańskie cła zaczęły obowiązywać w drugim tygodniu kwietnia br., a rynek zareagował na nie sporym chaosem i ogromnymi spadkami na światowych giełdach, wiele krajów opracowało także swoje cła odwetowe, w przypadku UE miały one wynieść 25%. Nagły i szokujący zwrot w sytuacji nastąpił w środę 9 kwietnia, gdy D. Trump zawiesił na 90 dni cła na wszystkie państwa oprócz Chin, aktualna wysokość ceł wynosi aż 145%. Zdaniem analityków tego typu działania USA mogą mieć znaczący wpływ na inflację, mogą mieć znaczący wpływ makroekonomiczny, a w rezultacie doprowadzić amerykańską i globalną gospodarkę do recesji jeszcze w br.
W odpowiedzi na decyzję USA ze swoimi cłami wstrzymała się również na 90 dni UE.
Według Marka Tarczyńskiego, przewodniczącego rady Polskiej Izby Spedycji i Logistyki, branża zareagowała na amerykańskie cła z niepokojem i dezaprobatą. Podobnie jak handel zagraniczny i przemysł.
– Zapanowało poczucie wspólnego zagrożenia międzynarodowego ładu gospodarczego budowanego od dziesięcioleci przy kluczowym niejednokrotnie udziale USA, które były dotąd jednym z jego głównych architektów i w efekcie beneficjentów – podkreśla M. Tarczyński.
W sprawie wpływu taryf na branżę żeglugową wypowiedziała się w specjalnym oświadczeniu BIMCO, czyli Bałtycka i Międzynarodowa Rada Żeglugowa. Według rady podwyżki ceł najbardziej zaszkodzą amerykańskim przedsiębiorstwom i konsumentom, ponieważ odczują oni wzrost kosztów prawie 80% importu. Z punktu widzenia żeglugi najbardziej może natomiast ucierpieć sektor kontenerowy, gdyż większość transportowanych w ten sposób towarów będzie musiała zostać oclona według nowych stawek. Związek Armatorów Polskich zareagował obawami na cła, bo USA jest znaczącym rynkiem dla kilku jego ważnych członków, którzy są też mocno zaangażowani w przewozy eksportowe do tego kraju. Jedną z możliwości dalszego przebiegu sytuacji jest zmuszenie armatorów do relokacji tonażu w inne regiony swiata, ale może to być trudne, bo dokładnie tak samo zareagować mogą przecież inne firmy żeglugowe.
Na wysokich cłach z USA w sposób pośredni mogą ucierpieć polskie czy też europejskie stocznie. Wstępne komentarze mówią jednak o niewielkim wpływie i ewentualnej utracie wybranych zamówień albo wyższych kosztach produkcji. W przypadku tego sektora sytuacja jest niejednoznaczna – bo jeśli armatorzy rzeczywiście ucierpią mocno z powodu decyzji celnych, to na pewno wstrzymają zamówienie na nowe jednostki. Z drugiej jednak strony utrzymanie wcześniejszej amerykańskiej i równie kontrowersyjnej decyzji o wysokich opłatach portowych dla armatorów używających lub posiadających w swojej flocie statki produkcji chińskiej może oznaczać falę nowych zamówień skierowanych do europejskich stoczni. Wspomniane opłaty portowe mają odbudować amerykański przemysł stoczniowy i skorzysta na tym m.in. włoskie przedsiębiorstwo stoczniowe Fincantieri, które działa w USA już od 15 lat i prowadzi 4 obiekty stoczniowe w tym kraju.
Wśród głosów ze strony polskich portów pojawiają się obawy, że pośrednim efektem amerykańskich taryf mogą być mniejsze przeładunki. Paradoksalnie sytuacja może mieć też pozytywne efekty.
– Najwięcej stracą amerykańscy konsumenci, ponieważ cła mają znaczący wpływ na ceny towarów, a ponadto wywołane ich wprowadzeniem zamieszanie obniżyło wartość rezerw emerytalnych amerykanów. W odniesieniu do naszego regionu jestem optymistą i uważam, że nadpodaż towarów dotychczas oferowanych na rynku amerykańskim będzie szukała nabywców właśnie w Europie, a co za tym idzie również ruch w polskich terminalach kontenerowych może się zwiększyć – komentuje Łukasz Greinke, przewodniczący Rady Interesantów Portu Gdańsk i prezes firmy Enola Logistics.
W ocenie Ł. Greinke każdy kryzys jest też szansą na budowanie nowych opcji w relacjach handlowych, których do tej pory nie brano pod uwagę. Polscy producenci w jego ocenie powinni odważniej szukać bezpośrednich odbiorców dla swoich towarów i starać się omijać pośredników. W szerszym ujęciu w podobny sposób mówią także ekonomiści i analitycy. Poszukiwanie nowych rynku zbytu dla europejskich gospodarki może być więc koniecznością. Jednym z efektów sytucji może być więc zacieśnienie współpracy na linii Unia Europejska – Mercosur (międzynarodowa unia celna i handlowa państw Ameryki Południowej w której działa m.in. Argentyna, Boliwia, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj). Chociaż sfinalizowana umowa w tym zakresie w grudniu ub.r. spotkała się też z falą krytyki, to takie obawy mogą stać się mniej istotne w obliczu radykalnych ceł „made in USA”.
W ocenie szefa PISIL na taryfach USA w pierwszej kolejności ucierpią producenci i eksporterzy zaangażowani bezpośrednio w dostawy na rynek amerykański, a w ślad za nimi żegluga, terminale i spedytorzy obsługujące te potoki ładunkowe.
– Silne powiązania naszego przemysłu, np. motoryzacyjnego z Niemcami odbiją się na jego kondycji, co przełoży się na transport samochodowy obsługujących naszych kooperantów zachodnioeuropejskich producentów na rynek amerykański. Jak w systemie naczyń połączonych spadek zleceń odczuje kolej, a w szczególności intermodal. Stąd pomimo relatywnie niskiej wymiany towarowej Polski z USA, z racji ukorzenienia naszej gospodarki w unijnych strukturach, odczujemy regres na poziomie krajów mających większą wymianę towarową z USA. Straty branży TSL będą pochodną spadków unijnego handlu zagranicznego – ocenia M. Tarczyński.
Artykuł opracowany we współpracy z czasopismem „Namiary na Morze i Handel”.